Tadeusz Baird bardzo interesował się kulturą czasów minionych, rzec można, że był nią zafascynowany. Jak mówił:

Stworzyła nas przeszłość wespół z teraźniejszością i to jest przyczyną zainteresowania historią i sztuką minionych wieków. Szczególnie dla artysty poznanie tego, co nas poprzedziło: literatury, teatru, plastyki, architektury jest czymś nieodzownym – są to rzeczy, które nie tylko kształtują nasz światopogląd artystyczny, ale i naszą zdolność doznawania i rozumienia piękna, poszerzają naszą wyobraźnię, sprawiają, że stajemy się mądrzejsi, a więc bardziej świadomi siebie i naszych czynów.

To zamiłowanie do kultury przeszłości Baird kultywował podczas licznych podróży. W czasie wolnym od pracy wyjeżdżał na kilka tygodni po to, aby poznawać przeszłość zapisaną we wszelkich wytworach ludzkiej aktywności. Szczególnie pasjonowała go sztuka – architektura, malarstwo, rzeźba, historia kultury, historia wierzeń religijnych, literatura, teatr. Kompozytor zakochany był przede wszystkim w Hiszpanii i Grecji. Poznawanie tych krajów pozwalało mu zrozumieć prawidła rozwoju, wielkości i upadku sztuki. W sztuce hiszpańskiej doceniał dwie zasadnicze cechy – dążenie do prawdy i honor, które od wieków pochłaniały tamtejszych artystów. Poznawanie przeszłości Hiszpanii odbywało się także za pośrednictwem jej zwyczajów, np. walk byków, które łączyły w sobie okrucieństwo z pięknem. Zebrawszy podczas swych podróży wiele doświadczeń i refleksji kompozytor podsumował je następującymi słowami:

[…] czy potrafimy wyobrazić sobie w ogóle świat bez katedr i meczetów, witraży i ludowych świątków, bez malarstwa, rzeźby religijnej i bachowskich oratoriów, bez wiejskich kościołków i staroegipskich inskrypcji nagrobkowych, bez kolęd, bez buddyjskich czy szintoistycznych świątyń i piramid, bez benedyktyńskiego trudu średniowiecznych mnichów i bez totemicznych masek i wzruszająco niezdarnych religijnych figurek animistów? Świat bez symboli, które dały nam w spadku wszystkie dalekie i bliskie, martwe już i jeszcze żywe wierzenia? Bez Pól Elizejskich, Charona i Lety, Ptaha i zagadkowego uśmiechu Buddy, bez Apollina i Dionizosa, bez znaku krzyża, bez Boga i diabła?

Silny związek z tradycją przekładał się niewątpliwie na twórczość Tadeusza Bairda. Świadomość wielkiego spadku kulturowego po wiekach minionych budowała jego artystyczną wrażliwość. Wyraźne nawiązania do muzycznych dokonań przeszłości widoczne są w jego utworach archaizujących (w odwołaniach do muzyki średniowiecza, renesansu i baroku), we wzorowaniu się na zasadach kompozycji klasycznej, ale też korzystaniu z nowszych form wypowiedzi (dwunastotonowej, ekspresjonistycznej i sonorystycznej) oraz – przede wszystkim – w czerpaniu z romantycznej wyrazowości. Kompozytor zachwycał się muzyką wielu kompozytorów z różnych epok, w tym Jana Sebastiana Bacha, Johannesa Brahmsa, Gustava Mahlera, Béli Bartóka, Antona Weberna, ale jego zdeklarowanymi mistrzami byli Alban Berg i Karol Szymanowski. To właśnie w ich muzyce odnalazł pokrewny sobie sposób artystycznego wyrazu.

Źródła

  • Utrwalić życie czyli siebie (rozm. W. Jamroziak), „Nurt” 1981 nr 11, s. 13.
  • T. Baird, I. Grzenkowicz, Rozmowy, szkice, refleksje, Kraków 1998, s. 156.