Tadeusz Baird bardzo poważnie traktował swój zawód. Pracy kompozytora nie ograniczał wyłącznie do „pisania nut”, ale pojmował ją jako misyjne zadanie artysty w ratowaniu społeczeństwa przed zbytnim zawężaniem horyzontów, przed tzw. wąską specjalizacją w ramach dynamicznie rozwijającej się wiedzy o świecie. Zdaniem Bairda każdy kompozytor jest artystą, podobnie jak aktor, dramaturg, muzyk, pisarz, plastyk, poeta, teoretyk i krytyk sztuki. A w czasach wyraźnego zanikania w świecie wartości humanistycznych powinnością każdego artysty jest podejmowanie tematu najważniejszego – przekazywania nieustannie aktualizowanej, złożonej wiedzy o człowieku, dążenie do zrozumienia istoty człowieczeństwa poprzez mówienie prawdy o świecie zewnętrznym oraz o swoich osobistych przeżyciach. Jak mówił:

Być artystą to znaczy mieć naturę wrażliwą, nawet przesubtelnioną, ale to znaczy zarazem stanąć do trwającego całe życie współzawodnictwa, to znaczy być zdolnym, w imię swej artystycznej racji, do uporu, do znoszenia niepowodzeń, do przezwyciężania trudności. Być artystą nie tylko z nazwy, to znaczy być z usposobienia marzycielem i umieć marzenia, bez względu na cenę, urzeczywistniać, a do tego trzeba siły woli, wewnętrznej dyscypliny, pracowitości. Żeby więc być artystą wybitnym trzeba składać się z dwóch, wykluczających się nawzajem, elementów, to tak jakby być jednocześnie z ognia i wody. […] Charakter i odwaga zawsze były artyście potrzebne, jak talent, a dzisiaj w czasach masowej pseudo-artystycznej konfekcji, kiedy tyle jest dookoła pokus łatwego konfekcyjnego „sukcesu", konieczne są niż kiedykolwiek przedtem.

W poglądach na rolę artysty-kompozytora Baird uwzględniał szeroki kontekst. Istotne były zarówno cechy osobowe, jak i świadomość pełnienia artystycznej, społecznej służby. Tę rolę wypełniał Baird na każdym polu swoich działań (twórczym, dydaktycznym, organizacyjnym), inspirując się wzorcową dla niego postawą Grażyny Bacewicz. Fascynowało go jej podejście do sztuki i życia. Wysoko cenił jej talent, wiedzę i zawodową sprawność, rzetelność, uczciwość artystyczną, szczerość i prostolinijność, a także szacunek i tolerancję dla cudzych zachowań. Szeroką perspektywę dla roli kompozytora w rozwoju sztuki i społeczeństwa wyniósł Baird z trwającej 40 lat przyjaźni z Bolesławem Woytowiczem. Ten doskonały artysta nauczył Bairda, że w sztuce oprócz zagadnień kompozytorsko-warsztatowych o wiele ważniejsze są sprawy natury szerszej, ogólnohumanistycznej. Podobną naukę czerpał ze spotkań z Grzegorzem Fitelbergiem, który otoczył go swą wymagającą dobrocią i tak zwykłą, że aż nadzwyczajną ludzką opieką. Bairdowski pogląd na pracę kompozytora ukształtowały także bliskie relacje z wieloma innymi osobami (m.in. z Janem Krenzem, Kazimierzem Serockim, Florianem Dąbrowskim, Haliną Poświatowską) oraz jego wielka erudycja humanistyczna. Na podstawie tych wszystkich doświadczeń Baird wypracował zasadniczą cechę artysty-kompozytora: miał on być „ostatnim Mohikaninem", który odpowiada za pełny, humanistyczny profil społeczeństwa. 

Powyższe poglądy oraz introwertyczna osobowość Bairda nie pozostawały bez wpływu na jego stosunek do twórczości innych kompozytorów współczesnych, w czym zasadniczo różnił się od Kazimierza Serockiego. Swe wrażenia na ten temat barwnie relacjonuje Grzegorz Michalski:

Źródła

  • T. Baird, Trudno być artystą (młodym), „Kultura” 20.05.1979 nr 20, s. 11.